UA-49654543-1

wtorek, 25 marca 2014

PISAKIEM W OKO


Piękny makijaż, prawda? Eyeliner to obecnie podstawa makijażu oka. Ja wciąż i wciąż poszukuję idealnego eyelinera w pisaku, który pozwoli mi komfortowo narysować ładną kreskę, będzie trwały i dodatkowo jego czerń będzie naprawdę czarna. Przygotowałam dla Was porównanie trzech eyelinerów w pisaku, które obecnie mam na stanie. Zapraszam!
Uwielbiam eyelinery. Często przy dziennym makijażu czarna kreska i tusz do rzęs, to jedyne, do czego się ograniczam przy malowaniu oka. Szybkie, proste, zawsze ładnie się prezentujące. Problemem jest to, że nie lubię klasycznych eyelinerów. Im cieńszy pędzelek, tym bardziej się nie polubimy, bo zwyczajnie nie radzę sobie z robieniem kreski takim. Końcówka, którą mogę namalować sobie ładną kreskę, musi być sztywna. Kiedy odkryłam, że w drogeriach pojawiły się eyelinery w pisaku, wiedziałam, że to coś dla mnie. Aktualnie mam ich już trzy, każdy nieco inny. Zobaczcie, czym się różnią.


BE A BOMBSHELL EYELINER


Pierwszy flamaster do oczu, który znalazł się w mojej kosmetyczce, a trafił tam dzięki wrześniowemu pudełku GlossyBox. Byłam nim zachwycona. Cudownie prosty w użyciu, fajna końcówka, wygodnie się trzyma - nie rozumiałam, dlaczego ma tak słabe recenzje. No cóż... Bardzo szybko odkryłam, że moje zauroczenie tym produktem to był po prostu efekt nowości. Z jednej strony spory przeskok w wygodzie malowania kresek, z drugiej - ten eyeliner jest naprawdę taki sobie. Przerywa i trzeba wielokrotnie kreskę poprawiać, jego czerń jest jakaś taka wyblakła. Jedyną jego zaletą jest właściwie tylko fakt, że rzeczywiście długo się na powiece utrzymuje (o ile oczywiście uda nam się nim w końcu tę nieszczęsną kreskę zrobić).


A jeszcze jedna jego wada mi się przypomniała - okropnie się zmywał! W zasadzie to można bardziej powiedzieć, że po potraktowaniu go wacikiem z płynem on się zwyczajnie złuszczał, zamiast zmyć jak grzeczny kosmetyk.



MISS SPORTY - CAT'S EYES LINER  


 Drugi flamaster, z którym postanowiłam się bliżej poznać, był bardzo obiecujący. Ma ładną, cienką końcówkę (foto niżej), dzięki której kreska może być dużo bardziej precyzyjna niż miało to miejsce w przypadku pierwszego linera. Również się go dość wygodnie trzyma, linie nim malowane nie są przerywane. Używałam go dość długo, ale im dłużej używałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że jakieś takie te kreski wyblakłe są. Faktycznie jego czerń również ma słaby pigment, w dodatku po kilku godzinach na powiece odnoszę wrażenie, że nieco jaśnieje. 


Tutaj ze zmywaniem go nie miałam już problemów, żeby tylko był trochę bardziej czarny...

RIMMEL - SCANDALEYES THICK & THIN EYELINER 


Jest ostatni w zestawieniu, ponieważ kupiłam go chronologicznie jako ostatniego, a przy okazji to obecnie mój ulubieniec. Kreskę robi ładną, nie przerywa się, jest bardzo wygodny w użyciu, a czerń jest czarna w sam raz do dziennego makijażu. Zaznaczam to, ponieważ nie jest to produkt mogący poszczycić się piękną, winylową, lśniącą czernią, ale wydaje mi się, że nie do tego został przeznaczony. No i rysuje dwoma grubościami! Zobaczcie końcówkę.


Przypomina trochę końcówki od zakreślaczy. Ale cienką kreskę też daje radę estetyczną zrobić. Bardzo szybko można nim podkreślić oko, długo się trzyma na powiece i nie ma problemu ze zmyciem go wieczorem. Uwielbiam go. :)

Żeby nie było, że jestem gołosłowna, przygotowałam dla Was porównanie wszystkich linerów pod kątem kresek, jakie robią. O, proszę! Aha, żeby nie było - to są kreski długości mniej więcej trzech centymetrów. :)


Pierwsza warstwa.
Swatch robiony na przedramieniu (sprostowanie - ja nie mam tak ciemnej karnacji, jestem bladziochem, to światło kiepskie było! ;)), od lewej: Miss Sporty, Be a Bombshell, Rimmel.




Druga warstwa. 
Jeszcze jedna rzecz, o której nie wspomniałam wcześniej, a którą tu wyraźnie widać (zwłaszcza na pierwszej fotce porównawczej) - środkowy liner, czyli ten od Be a Bombshell, zbiera się w brzydkie grudki.

Mam też kilka zwykłych linerów, z pędzelkiem, ale jakoś do tej pory nie trafiłam na taki, któremu pozostałabym wierna na dłużej.


Jakie są Wasze ulubione eyelinery? Poszukuję obecnie takiego, który pozostawi ładną kreskę w winylowej czerni, ale zarazem będzie miał sztywny pędzelek. Możecie coś polecić?


UWAGA! Przypominam o trwającym konkursie z bardzo fajnymi, kosmetycznymi nagrodami. Zawalczyć o karton fantów możecie tutaj.

Źródło pierwszej fotografii z posta: beautyphoria.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. Dzięki! Szukam właśnie czegoś w pisaku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny efekt, nigdy mi takie nie wychodziły :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie w odwiedziny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też jeszcze takie nie wychodzą, ale kiedyś w końcu się nauczę! Podałam na końcu posta źródło zdjęcia. :)

      Usuń
  3. Jednak pędzelek to pędzelek.. :) Nie radzę sobie z pisakami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mogę namalować sobie kreski bo mam głęboko osadzone oczy i namalowanie kreski na moich oczach mija się z celem..;/ A co powiesz na wspólną obserwację? Jak się zgadzasz, daj znać w komentarzu u mnie na blogu, żebym mogła się odwdzięczyć :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka kreska... ileż bym dała by takie cuda robić! Ale na początek chyba zakupię ten pisak. Dziękuję za informacje!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.