UA-49654543-1

środa, 26 marca 2014

ŚRODA NA SZNURKACH VOL. 1


Wprowadźmy trochę regularności w moje posty. Środy to będą dni, w których podzielę się z Wami tym, co szczególnie zainteresowało mnie od poprzedniej środy (no, przy tej pierwszej powiedzmy, że "ostatnimi czasy" ;)). Posty na blogach, artykuły, filmiki - a nuż pokażę Wam coś, czego jeszcze nie znaliście? 
Zapraszam!


Zacznę od ciekawego posta, który zamieścił na swoim blogu zafascynowany zwierzętami Maciej. Napisał w nim o mieszczącej się w Tajlandii Świątyni Tygrysów, w której buddyjscy mnisi poza wykonywaniem swoich typowo mnisich obowiązków, mają też całkiem pokaźną gromadkę (nie)pospolitych (nie)burych pręgowanych koteczków. Z całego świata ściągają tam codziennie setki turystów, którym marzy się słitfocia z tygrysem. Maciej zadał sobie trud, żeby przeszperać internety w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: jak to możliwe, że te olbrzymie drapieżniki w nosie mają fakt, że co chwila układa sobie im łeb na kolanach obcy człowiek? Dokładniej co jakieś 500 chwil dziennie. Tutaj cały wpis i jego odpowiedź.

Zwierzaczki zwierzaczkami (nie, żebym ich nie lubiła, ale, wiecie, jakoś muszę temat zmienić), lecz poruszymy teraz kwestię pielęgnacji ciała. Słyszeliście o szczotkowaniu na sucho? Jeśli nie, to nic straconego, jeszcze w marcu pojawi się u mnie tekst na ten temat. Ja codziennie od dwóch tygodni robię sobie sesyjki takiego szczotkowania, każda z nich zakończona jest prysznicem i/lub wsmarowaniem w ciało balsamu/masła/musu pielęgnacyjnego. A o pielęgnacji balsamem całkiem miły wpis popełniła Nadine. A konkretniej o tym, dlaczego używanie balsamu jest potrzebne. Utwierdza mnie w przekonaniu, że moje zabiegi (no a przynajmniej balsam na koniec:)) coś dadzą.

Odkąd prowadzę bloga, zaczęłam więcej czytać o fotografii. Niby potrafiłam zawsze zrobić ładny kadr, ale to głównie były focie takie, wiecie, turystyczne. A jak chcę coś sfotografować i Wam pokazać na blogu, to wstyd kompletny, bo ziarno mi się robi, bo widać, że światło sztuczne i zdjęcia żółte wychodzą, bo to, bo tamto... Z pomocą przyszła mi ruda Natalia i jej bardzo przyjemny cykl Fotograf na Obcasach. Polecam wszystkim, którzy chcą poprawić swój warsztat fotograficzny, nie wydając przy okazji tysięcy złotych na lustrzanki. Praktycznie z każdego tekstu z Fotografa na Obcasach można wyciągnąć coś dla siebie (jest o tłach, o oświetleniu, kadrowaniu - dużo, no, jest :)).

Podobną tematykę poruszyła w kilku swoich postach Alina (już kawał czasu temu). Pokazała nam trochę pomysłów na tła (klik), z których sama korzysta, a naprawdę uwielbiam jej fotografie. To ten starszy wpis. Nowszy z kolei dotyczył dbania o interesującą i przykuwającą wzrok kompozycję oraz trochę innych podpowiedzi na to, jak ulepszyć jakość zdjęć robionych zwykłą cyfrówką - wszystko w pigułce.

Nie wszystkie posty, które zalinkowałam, są świeżutkie, ale to właśnie one przykuły moją uwagę ostatnimi dniami.


A co Wy polecacie do poczytania jeszcze w tym tygodniu?


UWAGA! Przypominam o trwającym konkursie z bardzo fajnymi, kosmetycznymi nagrodami. Zawalczyć o karton fantów możecie tutaj.

Źródło zdjęcia nagłówkowego: klik

1 komentarz:

  1. polecam Ci mój blog :))) hehe Pozdrawiam
    i zajrzyj jeśli masz ochote:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.